Pomoc dla Artura Wąsowicza

_IMG_""

b_150_100_16777215_00_images_2020_ZpozaUrz_ArturW_1.jpgArtur Wąsowicz kiedyś pomagał innym – angażując się w akcje charytatywne przekazywał setki tysięcy złotych na cele społeczne. Dziś w wyniku splotu nieszczęśliwych zdarzeń i wypadku samochodowego przyszło mu prosić o wsparcie. Ceną za sprawność podopiecznego Fundacji „Jesteśmy Blisko” wynosi ponad pół miliona złotych!

Powrót do Polski  po ponad 20 latach pracy za granicą był dla Artura marzeniem, które niestety nagle zmieniło się w koszmar. Wystarczyła chwila, splot nieszczęśliwych zdarzeń.

Na początku tego roku Artur miał bardzo poważny wypadek samochodowy, który niemal nie zabrał Go z tego świata. Mężczyzna przeżył, ale cena jaką zapłacił była ogromna. Nie ma już sprawności, nie ma samodzielności. Jest amputowana powyżej kolana lewa noga i majacząca gdzieś w oddali nadzieja na podniesienie się z wózka. Obecnie Artur mieszka wraz z żoną w rodzinnym domu w miejscowości Zmarłe, gm. Kluczewsko. Poznajcie Jego historię…

List od Artura…

Mam na imię Artur. Chciałbym się podzielić z Wami historią mojego 46-letniego życia.

Przez ponad 20 lat mieszkałem za granicą, gdzie imałem się różnych zajęć, począwszy od sprzątania, pracy na budowie, w fabryce szkła a skończywszy na otwarciu swojej własnej firmy. Moja podróż rozpoczęła się w Norwegii, gdzie spędziłem trzy lata, później na sześć lat wyjechałem do Irlandii Północnej a kolejne dziesięć spędziłem mieszkając pomiędzy Hiszpanią a Gibraltarem. W między czasie walczyłem o prawa pracowników w swoim zakładzie pracy i założyłem związki zawodowe w Irlandii Północnej. W 2010 roku razem z żoną wyjechaliśmy na Gibraltar. Nie mogłem tam znaleźć pracy, dlatego też założyłem własną firmę, którą nazwałem Grand Home Care. Firma ta zajmowała się szeroko pojętą opieką domową oraz dostarczaniem wykwalifikowanego personelu medycznego do instytucji rządowych.  Przygotowywałem się do jej otwarcia około pół roku: sam przygotowałem całe techniczne zaplecze IT, sam znalazłem odpowiednie programy, nawiązałem kontakt ze stowarzyszeniami z Wielkiej Brytanii regulującymi zasady i przepisy sprawowania opieki nad pacjentami. Na samym początku zatrudnialiśmy opiekunki, które zajmowały się pacjentami starszymi, chorymi i niepełnosprawnymi w domach prywatnych, w późniejszym okresie również pielęgniarki. Oprócz opieki domowej, nasi pracownicy pracowali w domach opieki, szpitalu i innych budynkach rządowych. Nasza firma wprowadziła regulacje w zakresie opieki, obowiązkowych szkoleń pracowników bazując na brytyjskim prawie. Zatrudnialiśmy doświadczonych pracowników ale również stawialiśmy na ludzi bez wykształcenia w tym zawodzie ale z pasją, wielkim sercem i otwartym umysłem. Z przyjemnością obserwowaliśmy jak wiele młodych osób odkrywało swoje powołanie, szło na studia pielęgniarskie. Z niektórymi pacjentami przechodziliśmy przez wszystkie etapy choroby, bardzo często Alzheimera i towarzyszyliśmy w procesie umierania. Lokalna społeczność nie jest wielka, nasza firma zaangażowała się w różne akcje charytatywne, wspieraliśmy młode talenty, osoby niepełnosprawne fizycznie i umysłowo, starszych, schorowanych, z demencją. Kupiliśmy nawet busa, który rozwoził za darmo potrzebujących na zajęcia terapii grupowej dla osób z demencją czy niepełnosprawne dzieci do szkoły.

Dużo by opowiadać, dość na tym, iż z powodów od nas niezależnych musieliśmy firmę zamknąć i straciliśmy właściwie wszystko. Było to w grudniu 2019. 18 stycznia 2020 zdarzył się mój wypadek. Moje kończyny dolne bardzo poważnie ucierpiały, lewa została zmiażdżona, doszło do złamań obu kości krętarzowych, złamań z przemieszczeniem prawego uda, kości łódeczkowatej nadgarstka oraz piątego kręgu lędźwiowego kregosłupa. Lekarze w celu ratowania życia musieli mi amputować lewą nogę na wysokości uda. Przez tydzień byłem w śpiączce, zdawałem sobie sprawę ze swoich obrażeń, z tego, że najprawdopodobniej stracę nogę i już powoli zaczynałem planować swoje życie, swoje nowe, inne życie. Gdy większość złamań powoli się goi, nie ma jeszcze zrostu na kości udowej. Staram się ćwiczyć w miarę możliwości. Bardzo cierpię z powodu bólów fantomowych, leki farmaceutyczne niestety działają bardzo słabo, dlatego staram się stosować alternatywne metody leczenia.  W chwili obecnej planuję swoją przyszłość – pracuję dla przykładu nad otwarciem stowarzyszenia, które będzie pomagać osobom przed i po amputacji, prowadzić szkolenia z zakresu opieki nad amputowanymi kończynami, informować o prawach jakie im przysługują, itd. Chcemy również zapewniać opiekę psychologiczną i pomoc prawną. Moim celem jest także powrót do normalnej aktywności fizycznej (sporty wodne, szczególnie żeglowanie, są moją pasją). Aby osiągnąć to wszystko a także zminimalizować zwyrodnienia zdrowej strony ciała potrzebna mi jest dobra proteza, której koszty przekraczają nasz budżet. Do tego dochodzą koszty rehabilitacji i leków. Kiedyś pomagałem innym, teraz zwracam się do Państwa z apelem – pomóżcie mi stanąć na nogi, pomóżcie odnaleźć się w tej nowej sytuacji i pomóżcie mi abym mógł pomagać innym. Mówią, że dobro powraca, mam nadzieję, że każdy okazany przez Was gest dobroci, powróci do każdego z Was z nawiązką.

Artura można wspierać na wiele sposobów:

SIEPOMAGA.PL

https://www.siepomaga.pl/artur-wasowicz

LICYTACJE CHARYTATYWNE:

https://www.facebook.com/groups/licytacjedlaarturawasowicza/

TRADYCYJNY PRZEKAZ PIENIĘŻNY

Fundacja „Jesteśmy Blisko”, ul. Jędrzejowska 79c, 29-100 Włoszczowa, Bank Spółdzielczy we Włoszczowie, nr: 95 8525 0002 0000 0010 7725 0001, tytułem – Darowizna dla Artura Wąsowicza

PRZEKAŻ 1% SWOJEGO PODATKU

Wypełnij odpowiednią rubrykę w rocznym zeznaniu podatkowym PIT. Wprowadź numer KRS: 0000350393, w pozycji informacje uzupełniające wpisz: Artur Wąsowicz

ArturW ArturW ArturW ArturW
ArturW ArturW